28 czerwca 2013

Dzień 42 - Zrezygnuj z fast foodów... na tydzień!

Tydzień to i tak ogromne wyrzeczenie, serio! Rezygnacja z pizzy do piwa, chipsów do filmu i coli do...wszystkiego to w moim przypadku zwariowany pomysł. Że niby podczas seansu będę przegryzać marchewki? Przekąską do piwa staną się kiełki w imię zasady jedzmy zdrowo? A colę zastąpię hektolitrami zielonej herbaty? Nastały trudne czasy. Od dziś przez tydzień walczyć będę z nawykiem śmieciowego jedzenia. Ma to swoje plusy i minusy. Z całą pewnością za tygodniowy detoks organizm będzie mi wdzięczny. Lecz moja dewiza życiowa zabrania mi odmawiania sobie rzeczy, które sprawiają mi przyjemność, szczególnie, gdy są to drobnostki, tak, jak właśnie w przypadku jedzenia. Smutno mi strasznie, że skazuję siebie na rezygnację z wizyty w McDonald's. Bo cheesburgery są dobre na wszystko, na głód, zły humor a nawet na kaca. I co ja teraz zrobię gdy akurat podczas tego tygodnia, jak na złość przypomni sobie o mnie handra? Albo obudzę się rano i będę miała, oczywiście jak zawsze z niewyjaśnionych przyczyn, kaca? Aby przetrwać ten tydzień poszukuję substytutów niezdrowego jedzenia. Póki co znalazłam tylko jeden. Uwielbiam słoneczniki. Albo jednak dwa, bo zamiast cheesburgera na zły dzień mogę przecież kupić sobie buty! Zaczynam przekonywać się do swego pomysłu. Wierzę, że wcale nie jest tak źle jak mi się wydaje, że nie będę miała żadnego problemu z pokonaniem tego tygodnia i uniknę snów o goniących mnie chipsach. Głęboko w to wierzę, bo ciężko znoszę koszmary nocne. Jest takie słowo jak samozaparcie. Może w drodze wyjątku na tydzień dodam je do swego słownika?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz