21 czerwca 2013

Dzień 35 - Paragraf 22!

Książka ta kurzy się na mojej półce już długi, długi czas. Najprawdopodobniej dlatego, że jej akcja toczy się w czasie drugiej wojny światowej a ja nie znoszę historii. Przez to, że nie znoszę historii nigdy nie dałam szansy żadnej książce, w której choćby w opisie bądź recenzji padało słowo historia. Jednak przyczyna z jakiej książka trafiła w moje ręce jest, przynajmniej dla mnie, zabawna. Kiedyś, jeszcze za czasów zagorzałego biegania na korepetycje z angielskiego, poznałam Monikę. Monika była moją korepetytorką i idolką w jednym. Dzięki temu zawsze odrabiałam wszystkie prace domowe i uczyłam się słówek. Monika była młodą studentką filologii angielskiej. Była nierozgarnięta, roztrzepana, spóźnialska i zawsze wszystko gubiła. Była mistrzem ciętej riposty i ironicznego humoru, który ja uwielbiam do dziś. Pewnie dlatego się polubiłyśmy. Kiedyś w celu oddania jej książek umówiłyśmy się pod Empikiem. Owszem, czekała pod Empikiem ale zamiast w Białymstoku była w Warszawie, bo przekonana była święcie, że umawia się z kimś innym, spoko. To było zaraz po tym, jak nie zdążyła uaktualnić kontaktów po zmianie telefonu, bo zawsze wychodziła z założenia, że przecież wszystko można zrobić jutro. Ale nie o tym miał być wywód. Książki, właśnie książki! Miała ich całą masę i z biegiem czasu zaczęłam ją traktować jak bibliotekę. Pewnego dnia śledząc uważnie jej bloga, którego zresztą uwielbiam do dziś, padł intrygujący tytuł "Paragraf 22" a za nim same superlatywy. Przy najbliższym spotkaniu na jej półce wypatrzyłam tą właśnie książkę. Zupełnie nie wiedząc o czym książka głosi nieśmiało zapytałam, czy tym razem mogę pożyczyć "Paragraf 22". Po słowach Moniki, "Oczywiście mogę ci ją pożyczyć, uwielbiam tą książkę ale uważam, że to pozycja dla starszych i ciężko będzie ci ją zrozumieć" książka stała się tak odległa, jakby co najmniej wydana była w jednym egzemplarzu znajdującym się aktualnie na Antarktydzie. Godząc się z tym faktem, niepocieszona, wróciłam do domu. Kilka lat później, gdy Monika była już na drugim końcu świata, zupełnie przypadkiem w antykwariacie trafiłam na "Paragraf 22". I tak oto książka zajęła miejsce na mojej półce z książkami nieprzeczytanymi, czekając na swoją kolej. Jako, że Monika dawno zwinęła się z mego życia, nie spieszyło mi się specjalnie do jej przeczytania. Bo przecież jest o wojnie. Myślę, że bardzo długo czekałyśmy (ja i książka) aż nadejdzie moja dorosłość i będę w stanie zrozumieć jej przesłanie. I właśnie dziś postanowiłam dać jej szansę. Po przeczytaniu jednego rozdziału stwierdzam, że książka mimo iż o wojnie, napisana jest w groteskowy sposób, podszyta ironicznym humorem. Myślę, że mamy szansę zaprzyjaźnić się na najbliższe 476 stron. 



"Dunbar znowu leżał na wznak, bez ruchu, wpatrzony szklanym wzrokiem w sufit. Pracował nad przedłużeniem sobie życia. Osiągał to przez uprawianie nudy. Dunbar tak gorliwie pracował nad przedłużeniem sobie życia, że można go było wziąć za nieboszczyka." 

"Półkownik był wspaniały. Miał wpadnięte usta, wpadnięte policzki, wpadnięte, smutne, zapleśniałe oczy." 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz